-Witam, w czym mogê pomóc? Znalaz³a sie pani w siedzibie klanu Avernus, jestem Varvel *powiedzia³a swoim formalnym tonem i wskaza³a na krzes³o* proszê usi¹œÌ *dziwnie sie uœmiechnê³a, odchyli³a na krzeœle i po³o¿y³a nogi na biurku, jednoczeœnie szukaj¹c fajki* Mo¿e siê czegoœ pani napije na pocz¹tek b¹dŸ zje coœ? A póŸniej przejdziemy do spraw dotycz¹cych klanu i innych formalnoœci

Powoli otrzÂąsnĂŞÂłam siĂŞ ze zdziwienia i odpowiedziaÂłam.

-Eee... To znaczy jestem trochĂŞ gÂłodna- powiedziaÂłam cicho.
MĂłj brzuch baaardzo gÂłoÂśno siĂŞ sprzeciwiÂł.
-Mam na imiĂŞ Mira i od dawna poszukiwaÂłam waszego klanu. Mam nadzieje, Âże nie macie nic przeciwko mojej smoczycy-Ibrys. WszĂŞdzie jÂą zabieram-UÂśmiechnĂŞÂłam siĂŞ sÂłabo.

Nagle z dworu daÂło siĂŞ usÂłyszeĂŚ gÂłoÂśny ryk. To byÂła Ibrys. Chyba potwierdzaÂła moje sÂłowa.
-

Ostatnio edytowany przez Miran (27 Aug 09 09:50)

PszeszywajÂące spojrzenie Varvel przykuwaÂło mnie do krzesÂła.
-To dobrze... Varvel *odpowiedziaÂła i lekko siĂŞ uÂśmiechnĂŞÂła**WziĂŞÂła dzban do rĂŞki i nalaÂła wody oraz wziĂŞÂła trochĂŞ jedzenia*
-Tooo? Hmm... MogĂŞ u was zostaĂŚ?

*Pani Liljen zd¹¿y³a ju¿ uspokoiÌ siê po nag³ym przyjœciu Mistrzyni. Siedzia³a teraz przy biurku i grzeba³a w papierach, zapominaj¹c o reszcie œwiata. Ma³a, kolorowa papu¿ka siedzia³a jej na ramieniu i kiedy Nathyrra wróci³a, lekko uszczypnê³a w³aœcicielkê. Sekretarka podnios³a g³owê.*
-Mistrzyni...
-PrzestaĂą Lil, miaÂłyÂśmy byĂŚ na TY. Holly juÂż przyszÂła?
-WÂłaÂśnie idzie, Mis... znaczy siĂŞ, Nathyrro. Ah i przyszedÂł TEN list.
*Twarz Mistrzyni przybra³a dziwny wyraz, jednak po chwili zobojêtnia³a. Kobieta kiwnê³a g³ow¹ i ruszy³a w stronê swego gabinetu. Nie dosz³a tam jednak. Kali podnios³a ³ebek i sprawia³a wra¿enie, jak gdyby rozmawia³a ze sw¹ pani¹... Nathyrra odwróci³a siê w stronê drzwi wejœciowych i otwar³a je szybko, uderzaj¹c tego, kto sta³ najbli¿ej. By³ to ma³y cz³owieczek o czarnej czuprynie i wielkich niebieskich oczach. Teraz le¿a³ na pod³odze, jedn¹ rêk¹ masuj¹c sobie nos, a drug¹ mocno œciskaj¹c przezroczyst¹ szklankê. Obok niego sta³ lekko zdezorientowany karze³, trzymaj¹cy d³ugie, ró¿owe piórko. Przechyli³ g³owê na lew¹ stronê, podrapa³ siê piórkiem i przypomnia³ sobie, ¿e w³aœnie próbowa³ pods³uchiwaÌ Mistrzyniê, a teraz stoi przed ni¹ i gapi siê jak jakieœ ciele przed rzeŸnikiem. Otworzy³ usta i ju¿ mia³ uciec, gdy Nathyrra chwyci³a go za ko³nierz i poci¹gnê³a do Sekretariatu. To samo zrobi³a z jego koleg¹. Zamknê³a za sob¹ drzwi.
-Billie i Tomi... *SpojrzaÂła na dwĂłjkĂŞ srogo i dosyĂŚ wymownie. Przyjaciele od razu spuÂścili gÂłowy i starali siĂŞ coÂś powiedzieĂŚ, ale im nie wychodziÂło* Powiedzcie mi, kochani * winowajcy wcale a wcale nie czuli siĂŞ kochani... * Co wam strzeliÂło do gÂłowy, Âżeby podsÂłuchiwaĂŚ pod Sekretariatem? Zalecacie siĂŞ do Pani Liljen? Powiedzcie prawdĂŞ, obiecujĂŞ, Âże moÂże wam nic nie zrobiĂŞ.
-No bo, no bo, my nic..
-Absolutnie nic, no gdzieÂż..
-ProszĂŞ Pani, my naprawdĂŞ..
-To byÂł przypadek, my ten..
*KarÂły przekrzykiwaÂły siĂŞ i nic z tego nie wynikaÂło*
-Spokojnie, powoli! Billie ty mĂłw, jesteÂś starszy. *Billie zrobiÂł przestraszone oczy i z pewnoÂściÂą teraz przeklinaÂł matkĂŞ, Âże urodziÂła go tak wczeÂśnie. Nathyrra westchnĂŞÂła i spojrzaÂła na drzwi Varvel, ktĂłre wyraÂźnie siĂŞ otwieraÂły*

*Nathyrra nie zwrĂłciÂła uwagi na nadchodzÂącego wilka, tylko gniewnie patrzyÂła na maÂłego mĂŞÂżczyznĂŞ.*
-No mĂłw Billie, mĂłw. Nie musisz siĂŞ mnie baĂŚ.
-Miii... Mis.. Mistrzyyni.. My po prostu przechodzi... *Jego sÂłowa przerwaÂło silne pacniĂŞcie w Âłeb, Nathyrra poirytowana, jednym spojrzeniem kazaÂła mu mĂłwiĂŚ prawdĂŞ*
-No dob-dobrze. Wi-iêc my chcieliœmy po po prostu siê dowiedzieÌ o o czym-czymœ wa¿nym. *G³oœno, prze³kn¹³ œlinê* Cho-chodzi³o o t-t-ten...
*Mistrzyni zamknê³a oczy i wyraŸnie traci³a cierpliwoœÌ. Pani Liljen natomiast, pierwszy raz w ¿yciu zachowa³a trzeŸwy umys³ i przypomnia³a sobie o dziewczynie, z któr¹ rozmawia³a wczeœniej Varvel. Podesz³a do niej nieœmia³o*
-Wiele wraÂżeĂą jak na jeden dzieĂą. Ten klan jest dosyĂŚ chaotyczny, ale wierzĂŞ, Âże siĂŞ tu zadomowisz. Ta sytuacja.. KarÂłom raczej nic siĂŞ nie stanie. Chyba..

Miran oglÂądaÂła wszystko przez otwarte drzwi. Nie musiaÂła chcieĂŚ wierzyĂŚ w sÂłowa sekretarki, ten klan wydawaÂł jej siĂŞ ,,chaotyczny" od poczÂątku. Dlatego go wybraÂła.

-Hmm... To chyba Oryemi bêdzie mia³a kole¿ankê, chocia¿ ona jes typem samotnika. A... co do wina to... *nagle w jej myœlach rozleg³ siê g³oœny krzyk smoczycy Ibrys *Chod¿¿!! Oryemi!! Wilko³aki!!* Miran szybko poderwa³a siê z krzes³a.*
-Wilki...- szepnê³a- Jaaa... Eee... No... Chyba muszê zobaczyÌ... co siê... dzieje... u moich... przyjació³. Tak.
*uÂśmiechnĂŞÂła siĂŞ dziwnie*
-MogĂŞ?- spytaÂła patrzÂąc na drzwi.

Ostatnio edytowany przez Miran (19 Sep 09 13:30)

*Nathyrra obojêtnie spojrza³a na odchodz¹c¹ Varvel i popchnê³a dwójkê kar³ów do swego gabinetu*
Zostaùcie tutaj, zaraz porozmawiamy. W szafce macie szklanki, coœ do picia te¿ powinno byÌ. Nie próbujcie ¿adnych sztuczek * Zamknê³a drzwi i podesz³a do biurka Liljen * Chyba nigdy nie popadnê w rutynê, ludzie nie pozwol¹ mi siê nudziÌ. PrzyprowadŸ mi... * G³oœny krzyk przerwa³ im rozmowê. Brzmia³, jakby ktoœ kogoœ zarzyna³ ostrym narzêdziem i dochodzi³ z gabinetu Nathyrry.. Mistrzyni zareagowa³a natychmiast, podbieg³a do drzwi i otwar³a je. Kar³y sta³y przy œcianie i przytula³y siê mocno, a œnie¿na pantera kr¹¿y³a wokó³ nich i gotowa³a siê do ataku. Mali mê¿czyŸni nie mieli ¿adnych szans, pazury zwierzêcia rozszarpa³yby ich na drobne kawa³eczki, na koùcu zosta³aby tylko krwawa plama, brudz¹ca rzeŸbienia na pod³odze. Trudne do zmycia.*
Beleth zostaw ich... PrzestaĂą siĂŞ bawiĂŚ *Pantera spojrzaÂła siĂŞ z wyÂższoÂściÂą na dwĂłjkĂŞ i odwrĂłciÂła do swej pani* ChodÂź *Wyszli razem z gabinetu. Wtedy usÂłyszaÂła sÂłowa goÂścia, podeszÂła* Wychodzisz? MoÂże potrzebujesz pomocy?